Obcojęzyczny start, Klasyczny teren i Alpe d’Huez – Analiza trasy Tour de France Femmes 2024

Pod zaledwie dwóch edycjach Tour de France Femmes z Zwiftem ugruntował swoją pozycję jako najważniejsza impreza Women’s WorldTour. Nazwa Touru i organizacja ASO podniosły rangę wyścigów kobiet, dając im możliwość ścigania się o żółtą koszulkę. Trasa trzeciej edycji, która obejmuje m.in. Wielki Wyjazd z Rotterdamu, metę na Alpe d’Huez i wykorzystanie trudnych podjazdów, obiecuje ekscytujące wyścigi, które przyciągną uwagę zarówno fanów, jak i zawodniczek.

Po zaledwie dwóch edycjach Tour de France Femmes avec Zwift ugruntował już swoją pozycję najważniejszej imprezy w kalendarzu Women’s WorldTour.

Prestiż nazwy Tour w połączeniu z doświadczoną organizacją ASO przyczynił się do podniesienia rangi wyścigów kobiet, dając zawodniczkom możliwość ścigania się o emblemat wykraczający poza ten sport: żółtą koszulkę.

Jeszcze zanim w środę w Paryżu oficjalnie zaprezentowano trasę trzeciej edycji, wiedzieliśmy, że w wyścigu odbędzie się m.in Wielki Wyjazd po raz pierwszy poza Francją, w Rotterdamie w Holandii.

Na kilka dni przed prezentacją zaczęły krążyć pogłoski o mecie Alpe d’Huez na ostatnim etapie wyścigu w 2024 roku. Po Col du Tourmalet w 2023 r. kolejnym kluczowym remisem będzie wielki finał Alpe d’Huez, oparty na pamiętnych trasach z dwóch poprzednich iteracji.

Celem było systematyczne zwiększanie długości i trudności wyścigu w miarę zwiększania się głębokości peletonu kobiet z każdym rokiem. Od weekendowego finału w Wogezach w 2022 r. po Col du Tourmalet w 2023 r. potwierdzono, że wyścig po raz pierwszy przeniesie się do Alp, a kobiety w końcu zmierzą się z 21 spinami w l’Alpe d’Huez .

Ale co jeszcze kryje się za tą trasą i jakie będzie to miało znaczenie dla wyniku?

Wyścig dwóch połówek

Chociaż wyścig zakończy się na szczycie jednej z najbardziej znanych francuskich torów kolarskich, rozpocznie się znacznie dalej, w Rotterdamie. Po ustanowieniu w 2023 r. całkowicie odrębnego wyścigu od zawodów mężczyzn, Tour de France Femmes nadal podąża własną drogą – dwa etapy otwierające w Rotterdamie i etap 4 również rozpoczynają się w Holandii przed przekroczeniem granicy z Belgią.

Dopiero na 5. etapie peleton wreszcie wjedzie do kraju, od którego wzięła się nazwa wyścigu, jadąc z Bastogne w regionie Walonii w Belgii do Amnéville w północno-wschodniej Francji.

Wcześniej jednak pokonają płaski etap otwierający o długości 124 km z Rotterdamu do Hagi. Płaskie trasy i szerokie, nieskomplikowane ostatnie 5 km oznaczają, że na całym etapie wpisany jest „sprint grupowy”. Dzień powinien być w miarę prosty, pod warunkiem, że wiatr nie będzie siał spustoszenia, gdy jeźdźcy będą przemierzać szeroko otwarte drogi otoczone polami tulipanów.

W nietypowy sposób drugi i trzeci etap odbędą się w ciągu jednego dnia. W Dordrechcie rozpocznie się zaskakująco krótki etap szosowy o długości 67 km, po czym tego samego popołudnia peleton zmierzy się z jazdą indywidualną na czas o długości 6,7 km.

Ponieważ na tak krótkim dystansie nie ma żadnych podjazdów, etap szosowy będzie szybki i wściekły i najprawdopodobniej zakończy się kolejnym kopnięciem w grupę. Chociaż popołudniowa jazda na czas sprawia, że ​​dzień jest długi, łączny dystans na obu etapach nadal wynosi tylko 73,7 km, czyli znacznie mniej niż peleton jest przyzwyczajony do pokonywania przeszkód.

Popołudniowa jazda na czas obejmuje trasę podobną do prologu Tour de France 2010 i licząca zaledwie 6,7 km, prawdopodobnie faworyzuje bardziej dynamicznych zawodników niż kandydatów do klasyfikacji generalnej, z których ten ostatni prawdopodobnie nie będzie w stanie zrobić zbyt wiele różnica.

Etap 4 to trudniejszy rajd, w którym kolarze udają się do Ardenów, do Francji wciąż bardzo daleko. Zaczynając w Valkenburgu, a kończąc w Liège, kolarze będą zaznajomieni z podjazdami, ponieważ wielu ścigało się na nich zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Broniąca tytułu mistrzyni Tour de France i trzykrotna zwyciężczyni Ardenów w 2023 r. Demi Vollering (SD Worx) prawdopodobnie na tym etapie oblizuje wargi i niewątpliwie ma nadzieję wykorzystać to jako punkt startowy.

Potem wreszcie do Francji – w połowie 5. etapu.

Chociaż wyścig mężczyzn często ma wyjazdy za granicę, wyścig kobiet nie wydaje się wystarczająco długi na ośmiu etapach, aby uzasadnić spędzenie prawie połowy etapów poza Francją.

Oczywiście fani i specjaliści od klasyki będą zadowoleni z wyjazdu na wyścig do Holandii i Belgii na powtórkę klasyki, ale czy nie usunie to częściowo wrażenia z Touru?

Wymagające podjazdy

Jeśli początkowe etapy wydają się niestosowne i nieco odległe od typowych wrażeń z Tour de France, to pozostałe trzy z pewnością to wynagradzają.

6. etap o długości 160 km z Remiremont do Morteau prowadzi wyścig w kierunku Alp z kilkoma średnimi podjazdami pod koniec. Etap 7 jest jeszcze bardziej pagórkowaty i kończy się na szczycie Le Grand-Bornand, który w 2018 roku na torze La Course był świadkiem zaciętej bitwy pomiędzy dwiema obecnie na emeryturze mistrzami peletonu kobiet, Annemiek van Vleuten i Anną van der Breggen.

Tym razem Van der Breggen zasiądzie za kierownicą jako dyrektor Team SD Worx, podczas gdy Van Vleuten może przyglądać się temu i mieć wrażenie, że coś ją ominęło, szczególnie na ostatnim etapie na Alpe d’Huez.

Obecnie 40-latka wyraziła chęć ścigania się słynnymi serpentynami na mecie inauguracyjnego Tour de France Femmes, mówiąc mediom: „Właściwie mam nadzieję – ponieważ przyszły rok będzie ostatnim – że uda nam się może mieć Alpe d’Huez.”

Na nieszczęście dla byłej zwyciężczyni Touru dodanie tego podjazdu nastąpiło o rok za późno, ale choć obawy, że Van Vleuten z ogromną przewagą odbiegnie od zwycięstwa, sprawiły, że ludzie obawiali się dodania takiego wzniesienia, to innej Holenderce grozi niebezpieczeństwo więc tym razem. Po swoim występie na Col du Tourmalet podczas tegorocznego wyścigu Demi Vollering jasno stwierdziła, że ​​jest najsilniejszą wspinaczką w peletonie.

Jednak oba podjazdy stanowią nieco inne wyzwanie, ponieważ Alpe d’Huez jest krótszy, ale bardziej stromy niż Tourmalet, co oznacza, że ​​inni mogą rywalizować dłużej.

Niezależnie od tego, czy Vollering wygra o milę, czy nie, fakt, że wyścig będzie przebiegał pod górę, która jest przesiąknięta historią Tour, jest zwycięstwem całego peletonu. Jeśli chodzi o niezapomniane zdjęcia z Planche des Belles Filles i Col du Tourmalet, atmosfera w Alpe d’Huez będzie elektryzująca.

Czy ktoś może pokonać SD Worx na tej trasie?

Nadrzędnym tematem sezonu 2023 była dominująca siła SD Worx, co rodziło pytanie, w jaki sposób inne zespoły mogłyby pokonać swoją niesamowitą wspólną siłę.

Tour de France nie był wyjątkiem, gdzie Demi Vollering i Lotte Kopecky stanęły na podium w klasyfikacji generalnej z wynikiem 1:2 i zabrały do ​​domu zarówno żółtą, jak i zieloną koszulkę, a zespół wygrał także cztery z ośmiu etapów.

Ten teren prawdopodobnie będzie odpowiedni dla zespołu, z płaskimi etapami początkowymi, w których najlepsza sprinterka, Lorena Wiebes będzie mogła się wytrzeć, mocnym ITT stworzonym dla Lotte Kopecky, jeśli zakończy ona wyścig pomimo swoich ambicji na torze olimpijskim, i wszystko, począwszy od Liderka GC Demi Vollering wspina się w stylu ardeńskim na Alpe d’Huez.

Oczywiście, gdy jesteś najbardziej dominującą drużyną na torze, każdy parcours pasuje i SD Worx będzie trudny do pokonania w jakimkolwiek wyścigu.

Trasa Tour de France Femmes 2024 wykorzystuje jednak mocne strony zespołu, co oznacza, że ​​potrzebny będzie bardzo silny rywal, który stanie na drodze Demi Vollering i zwycięstwu jeden po drugim w GC.

Po Paryżu

Ostatnią kwestią dotyczącą sposobu, w jaki można podejść do tego wyścigu, jest fakt, że odbywa się on nieco ponad tydzień po wyścigu szosowym kobiet na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w 2024 r. Skutek tego może być dla jeźdźców dwojaki; albo nadal będą w doskonałej formie po osiągnięciu jednego z największych celów w tym roku, co oznacza, że ​​możemy spodziewać się jednego z najbardziej zaciętych turniejów w dotychczasowej historii, albo po meczach będą wyczerpani psychicznie i fizycznie. Widzieliśmy, że niektórzy nie będą brać udziału w Tourze po igrzyskach olimpijskich, choć jest mało prawdopodobne, aby faworyci, w tym Vollering, chcieli ich przegapić.

Pomimo nietypowego początku wyścigu i zmiany jego miejsca w kalendarzu trasa Tour de France Femmes 2024 pokazuje ciągłe zaangażowanie ASO w rozwój wydarzenia. Marion Rousse i jej koledzy najwyraźniej nie boją się stawiać kobietom wyzwania, co choć często oznacza, że ​​widzimy mniejsze zróżnicowanie w wynikach, jest niezbędne dla rozwoju sportu jako całości.

Dzięki zróżnicowanej trasie zarówno pod względem geograficznym, jak i terenowym oraz crescendo na szczycie Alpe d’Huez, wyścig w 2024 r. niewątpliwie zapewni wybuchowe i ekscytujące wyścigi, do których przyzwyczailiśmy się w ciągu ostatnich dwóch edycji Tour de France Femmes.